Ostatnie dni minęły pod znakiem wyłączenia z typowej egzystencji. Bóle stawów wywołane nocną przejażdżką w TLK oraz zatrucie Granderem (nie jedżcie tego świnstwa) wykluczyło mnie z normalnego życia. Ale całość o dziwo udało się naprawić łącząc działanie Febrisanu (ave Paracetamol), kaszy gryczanej (mniam) i piwa (szwagier wie czego w domu brak ;) ). Dziś czuję się o niebo lepiej i wreszcie mogłem dokończyć kilka spraw, a czeka mnie jeszcze wiele wiele innych.
…
read more…